niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 3 ;)



Obudziły mnie głośne krzyki. Przez otwarte drzwi prowadzące na korytarz zobaczyłam biegające w jedną i drugą stronę wyraźnie podenerwowane pielęgniarki. Lekarze wyciągali pacjentów z sąsiednich sal. Poczułam zapach dymu. Gwałtownie zaczęłam obracać się w łóżku poszukując innych osób które leżały razem ze mną na sali. Byłam sama. Nie było tutaj ani jednej osoby, ani jednego łóżka. Tylko ja. Z wielkim trudem wstałam z łóżka. Mocne ukłucie w żebrach zmusiło mnie do podparcia się o szafkę nocną. Pomimo ogromnego bólu poszłam w stronę drzwi. Gwałtownie się zatrzymałam. Wystarczyłby jeszcze ruch a zostałabym staranowana przez uciekający w stronę wyjścia szpitalny personel. Gdy korytarz był już prawie pusty wyszłam z pomieszczenia, w którym aktualnie się znajdowałam.  Najszybciej jak tylko mogłam zaczęłam iść w stronę wyjścia. Odwróciłam się za siebie. Zza ściany ognia na którą akurat patrzyłam wyłonił się cień mężczyzny. Podbiegłam w stronę wyjścia ewakuacyjnego. Dlaczego te durne drzwi są zamknięte?! Przecież one zawsze powinny być otwarte! Szarpałam za klamkę ale to nic nie dało. Nagle usłyszałam strzał. Wszystko co mnie otaczało było we krwi. Na ziemi leżało czyjeś ciało, a nad nim stał mężczyzna z pistoletem wycelowanym prosto w moją głowę. I wtedy usłyszałam znajomy głos.
- Andrea! Mój boże, proszę obudź się!- był to głos Emily. Zerwałam się z łóżka i przytuliłam do przyjaciółki. – Nie strasz mnie już tak więcej. Myślałam, że zapadłaś w jakąś śpiączkę czy coś.
- Zabierz mnie stąd- powiedziałam jej cicho na ucho.
-Ale dlaczego? Co się dzieje- spojrzała na mnie zaniepokojona. Nie było czasu, aby jej o tym wszystkim opowiedzieć. Musiałam w tej chwili wyjść z tego okropnego miejsca. W głowie obmyśliła taki jakby plan ucieczki. Po tym jak przedstawiłam go Emily i po moich długich namowach zgodziła się. Wyszła z sali i po chwili wróciła z wózkiem inwalidzkim. Powoli pomogła mi na niego usiąść. Zaczęłam jechać w stronę windy. Zjechałyśmy na parter i wyszłyśmy ze szpitala. Cieszyłam się, że nikt nawet nie zauważył mojej ucieczki. Wzięłam telefon od Em i zadzwoniłam po taksówkę. Już po chwili zjawiła się w wskazanym przeze mnie miejscu. Gdy wsiadłam do środka obok mnie siedziała już zadowolona z siebie Em. Po niecałej godzinie  byłyśmy już w naszym pokoju. Zdjęłam z siebie te ohydne szpitalne ubranie i założyłam czarną bluzkę z napisem „ I’m not perfect. Sory” i jasne jeansy. Sięgnęłam po laptop i położyłam go sobie na kolanach. Pierwszą rzeczą która rzuciła mi się w oczy była wiadomość o pożarze szpitala. Czytając artykuł o tym zdarzeniu dowiedziałam się, że był to ten sam szpital w którym do niedawna jeszcze przebywałam. Gdybym tam została mogłabym już nie żyć. Pod notką widniał czerwony napis: „ W pożarze zginęły dwie osoby- nastoletni chłopak i dziewczyna. Sekcja zwłok obojga wykazała, że zginęli poprzez postrzelenie. Policja bada sprawę prawdopodobnego morderstwa i pożaru”
- Em chodź tu szybko- zawołałam moją przyjaciółkę, aby pokazać jej tą wiadomość. Czytając to moja przyjaciółka coraz bardziej wytrzeszczała oczy ze zdziwienia. Sama nie mogłam w to uwierzyć. Przecież to samo działo się w moim śnie. Tylko, że na miejscu tej dziewczyny byłam ja. Jakim cudem mój sen przerodził się w rzeczywistość?
- Skąd wiedziałaś, że to się stanie?
- To wszystko co się wydarzyło było w moim śnie. Miałam przeczucie, że coś się stanie, ale nie wiedziałam, że będzie to odzwierciedlać mój sen. Boże… gdybyśmy… gdybyśmy tam zostały…
- Najprawdopodobniej już byśmy nie żyły- powiedziała prawie przez łzy.
- Ta dziewczyna, która została postrzelona… w moim śnie to byłam ja. To mnie ten ktoś postrzelił.
- Chodź tutaj- powiedziała Emily i mocno mnie przytuliła. Z oczu ciągle leciały mi łzy. Potrzebowałam tego uścisku. Potrzebowałam JEJ.
Nie spałam prawie przez całą noc. Ciągle myślałam o tym moim śnie. Usłyszałam dźwięk mojego Iphona więc wstałam z łóżka i zaczęłam szukać go w torebce. Niestety go tam nie było. Przeszukałam prawie cały pokój i nadal nie wiedziałam gdzie jest. Postanowiłam obudzić moją współlokatorkę.
- Co jest?- powiedziała na wpół przytomna.
- Widziałaś może mój telefon?
- Tak. Chyba jest w moim plecaku.
Odsapnęłam tylko i wzięłam do ręki jej plecak. Musiałam wszystko wysypać z niego na łóżko, gdyż inaczej nigdy bym w nim nic nie znalazła. Gdy znalazłam już telefon zaczęłam wszystko pakować z powrotem. Nagle natrafiłam na jakieś metalowe pudełeczko. Wzięłam je do ręki i podeszłam do światła. W środku było…
****
Hej ;**
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba.
Bardzo przepraszam za opóźnienie, ale niestety brak weny
zmusił mnie do przesunięcia terminu dodania rozdziału.
A poza tym w ostatnim czasie miałam mnóstwo nauki.
No wiecie, w końcu jest już prawie koniec roku xd
Jeszcze raz bardzo was przepraszam.
 A tak jeszcze na koniec to błagam was- KOMENTUJCIE!
Wasze komentarze naprawdę motywują do działania, a ponadto
poprawiają humor ;)
Kolejny rozdział już niebawem ;D

7 komentarzy:

  1. Suuper rodziała :D tylko stanowczo za krótki! :)) mam nadzieję, że w najbliższym czasie znadziesz chwilę żeby stworzyć dla nas kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo podoba mi się ten mroczny wygląd bloga :)
    rozdział też całkiem całkiem, będę tu wpadać.

    http://kraina-psychopatow.blogspot.com/
    zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  3. Oo , Kocham takie opowiadania , proszę napisz dzisiaj kolejny rozdział , Obserwuje i liczę na rewanż ;) http://thefirstminutemaybethelast.blogspot.com/
    a co bd w tym pudełeczku bo nie mg się doczekać !

    OdpowiedzUsuń
  4. Wciągające :) czekam na dalszy ciąg i zapraszam http://rok-z-narkomanem.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  5. Super ! Kiedy kolejny rozdział ? !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miał być dopiero w sobotę, ale zastanawiam się czy nie dodać może trochę szybciej =D

      Usuń
  6. 22 yr old Staff Accountant III Jilly Newhouse, hailing from Thorold enjoys watching movies like Outsiders (Ceddo) and Sculpting. Took a trip to Archaeological Site of Atapuerca and drives a Ferrari Dino 206SP. dlaczego nie dowiedziec sie wiecej

    OdpowiedzUsuń