Obudziły mnie
głośne krzyki. Przez otwarte drzwi prowadzące na korytarz zobaczyłam biegające
w jedną i drugą stronę wyraźnie podenerwowane pielęgniarki. Lekarze wyciągali
pacjentów z sąsiednich sal. Poczułam zapach dymu. Gwałtownie zaczęłam obracać
się w łóżku poszukując innych osób które leżały razem ze mną na sali. Byłam
sama. Nie było tutaj ani jednej osoby, ani jednego łóżka. Tylko ja. Z wielkim
trudem wstałam z łóżka. Mocne ukłucie w żebrach zmusiło mnie do podparcia się o
szafkę nocną. Pomimo ogromnego bólu poszłam w stronę drzwi. Gwałtownie się zatrzymałam.
Wystarczyłby jeszcze ruch a zostałabym staranowana przez uciekający w stronę
wyjścia szpitalny personel. Gdy korytarz był już prawie pusty wyszłam z
pomieszczenia, w którym aktualnie się znajdowałam. Najszybciej jak tylko mogłam zaczęłam iść w
stronę wyjścia. Odwróciłam się za siebie. Zza ściany ognia na którą akurat
patrzyłam wyłonił się cień mężczyzny. Podbiegłam w stronę wyjścia
ewakuacyjnego. Dlaczego te durne drzwi są zamknięte?! Przecież one zawsze
powinny być otwarte! Szarpałam za klamkę ale to nic nie dało. Nagle usłyszałam
strzał. Wszystko co mnie otaczało było we krwi. Na ziemi leżało czyjeś ciało, a
nad nim stał mężczyzna z pistoletem wycelowanym prosto w moją głowę. I wtedy usłyszałam znajomy głos.
- Andrea! Mój boże, proszę
obudź się!- był to głos Emily. Zerwałam się z łóżka i przytuliłam do
przyjaciółki. – Nie strasz mnie już tak więcej. Myślałam, że zapadłaś w jakąś
śpiączkę czy coś.
- Zabierz mnie stąd-
powiedziałam jej cicho na ucho.
-Ale dlaczego? Co się
dzieje- spojrzała na mnie zaniepokojona. Nie było czasu, aby jej o tym wszystkim
opowiedzieć. Musiałam w tej chwili wyjść z tego okropnego miejsca. W głowie
obmyśliła taki jakby plan ucieczki. Po tym jak przedstawiłam go Emily i po moich
długich namowach zgodziła się. Wyszła z sali i po chwili wróciła z wózkiem
inwalidzkim. Powoli pomogła mi na niego usiąść. Zaczęłam jechać w stronę windy.
Zjechałyśmy na parter i wyszłyśmy ze szpitala. Cieszyłam się, że nikt nawet nie
zauważył mojej ucieczki. Wzięłam telefon od Em i zadzwoniłam po taksówkę. Już
po chwili zjawiła się w wskazanym przeze mnie miejscu. Gdy wsiadłam do środka
obok mnie siedziała już zadowolona z siebie Em. Po niecałej godzinie byłyśmy już w naszym pokoju. Zdjęłam z siebie
te ohydne szpitalne ubranie i założyłam czarną bluzkę z napisem „ I’m not
perfect. Sory” i jasne jeansy. Sięgnęłam po laptop i położyłam go sobie na
kolanach. Pierwszą rzeczą która rzuciła mi się w oczy była wiadomość o pożarze
szpitala. Czytając artykuł o tym zdarzeniu dowiedziałam się, że był to ten sam
szpital w którym do niedawna jeszcze przebywałam. Gdybym tam została mogłabym
już nie żyć. Pod notką widniał czerwony napis: „ W pożarze zginęły dwie osoby-
nastoletni chłopak i dziewczyna. Sekcja zwłok obojga wykazała, że zginęli
poprzez postrzelenie. Policja bada sprawę prawdopodobnego morderstwa i pożaru”
- Em chodź tu szybko-
zawołałam moją przyjaciółkę, aby pokazać jej tą wiadomość. Czytając to moja
przyjaciółka coraz bardziej wytrzeszczała oczy ze zdziwienia. Sama nie mogłam w
to uwierzyć. Przecież to samo działo się w moim śnie. Tylko, że na miejscu tej dziewczyny
byłam ja. Jakim cudem mój sen przerodził się w rzeczywistość?
- Skąd wiedziałaś, że to
się stanie?
- To wszystko co się
wydarzyło było w moim śnie. Miałam przeczucie, że coś się stanie, ale nie
wiedziałam, że będzie to odzwierciedlać mój sen. Boże… gdybyśmy… gdybyśmy tam
zostały…
- Najprawdopodobniej już
byśmy nie żyły- powiedziała prawie przez łzy.
- Ta dziewczyna, która
została postrzelona… w moim śnie to byłam ja. To mnie ten ktoś postrzelił.
- Chodź tutaj- powiedziała
Emily i mocno mnie przytuliła. Z oczu ciągle leciały mi łzy. Potrzebowałam tego
uścisku. Potrzebowałam JEJ.
Nie spałam prawie przez
całą noc. Ciągle myślałam o tym moim śnie. Usłyszałam dźwięk mojego Iphona więc
wstałam z łóżka i zaczęłam szukać go w torebce. Niestety go tam nie było.
Przeszukałam prawie cały pokój i nadal nie wiedziałam gdzie jest. Postanowiłam
obudzić moją współlokatorkę.
- Co jest?- powiedziała na
wpół przytomna.
- Widziałaś może mój
telefon?
- Tak. Chyba jest w moim
plecaku.
Odsapnęłam tylko i wzięłam
do ręki jej plecak. Musiałam wszystko wysypać z niego na łóżko, gdyż inaczej
nigdy bym w nim nic nie znalazła. Gdy znalazłam już telefon zaczęłam wszystko
pakować z powrotem. Nagle natrafiłam na jakieś metalowe pudełeczko. Wzięłam je
do ręki i podeszłam do światła. W środku było…
****
Hej ;**
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba.
Bardzo przepraszam za opóźnienie, ale niestety brak
weny
zmusił mnie do przesunięcia terminu dodania rozdziału.
A poza tym w ostatnim czasie miałam mnóstwo nauki.
No wiecie, w końcu jest już prawie koniec roku xd
Jeszcze raz bardzo was przepraszam.
A tak jeszcze
na koniec to błagam was- KOMENTUJCIE!
Wasze komentarze naprawdę motywują do działania, a
ponadto
poprawiają humor ;)
Kolejny rozdział już niebawem ;D
Suuper rodziała :D tylko stanowczo za krótki! :)) mam nadzieję, że w najbliższym czasie znadziesz chwilę żeby stworzyć dla nas kolejny :D
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ten mroczny wygląd bloga :)
OdpowiedzUsuńrozdział też całkiem całkiem, będę tu wpadać.
http://kraina-psychopatow.blogspot.com/
zapraszam
Oo , Kocham takie opowiadania , proszę napisz dzisiaj kolejny rozdział , Obserwuje i liczę na rewanż ;) http://thefirstminutemaybethelast.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńa co bd w tym pudełeczku bo nie mg się doczekać !
Wciągające :) czekam na dalszy ciąg i zapraszam http://rok-z-narkomanem.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńSuper ! Kiedy kolejny rozdział ? !
OdpowiedzUsuńMiał być dopiero w sobotę, ale zastanawiam się czy nie dodać może trochę szybciej =D
Usuń22 yr old Staff Accountant III Jilly Newhouse, hailing from Thorold enjoys watching movies like Outsiders (Ceddo) and Sculpting. Took a trip to Archaeological Site of Atapuerca and drives a Ferrari Dino 206SP. dlaczego nie dowiedziec sie wiecej
OdpowiedzUsuń